czwartek, 7 maja 2015

Pierwsza kolejka

Miałem napisać coś wcześniej ale jakoś nie mogłem się zebrać i weny brakowało. 
Stwierdziłem, że przetestujemy temat wspomnianej wcześniej kolejki. 
Odpuściliśmy sobie napęd elektryczny i skupiliśmy się na drewnianym komplecie ze skandynawskiego sklepu meblowego do którego rodziny chadzają na niedzielne obiady.


Owa kolejka okazała się być strzałem w dziesiątkę. Tata ma zabawę z synem w układanie torów - trzeba się zaopatrzyć w kilka zestawów bo z jednego to ciężko coś fajnego zrobić. Takie układanie rozwija zdolności manualne bo trzeba kombinować żeby się potem tory zgrały.Mały potem ładnie jeździ kolejką sapiąc sobie pod nosem a na koniec robi to co godzille robią najlepiej. Rozbrykowywuje kolejkę na kawałki co sprawia mu ogromną radość. O kolejkę nie ma się co martwić ponieważ jest dziecioodporna. Gorzej zderzenia z drewnianymi torami znoszą panele podłogowe i rodzice kiedy lecący drewniany klocek przelatuje nie opodal tatusiowego centrum dowodzenia nad światem albo lakierowanych frontów mebli i wszelkiej maści szkła. Najgorzej jak klocek trafi w stopę bo wtedy boli jak diabli a mały przechodzi teraz okres buntu i kocha robić na złość.

Tory można uzupełnić drewnianymi klockami z których można zbudować okoliczne domki itp itd jest cała masa zabawy.







Najpierw burzenie, potem jeżdżenie a teraz budowanie własnych konstrukcji ale do tego musimy jeszcze poćwiczyć cierpliwość.

Pozdrawiam.

1 komentarz:

  1. Kiedyś były kolejki elektryczne i budowane całe makiety.Prawdziwe dzieła wykonane przez ojców i co?Mali chłopcy stali kilka kroków dalej z rączkami do tyłu (aby nie zepsuć) a tata szalał z rówieśnikami (30+).Słychać było tylko okrzyki radości gdy wagonik chował się w tunelu lub z niego wyjeżdżał."Orawaj, orawaj focioj jedzie"Wagoniki stały na półkach niczym eksponaty muzealne.Myślę że Ci którzy doświadczyli na własnej skórze jak to było" mieć kolejkę" w inny sposób będą bawić się ze swoimi synkami.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń