Święta święta i po świętach... Minął czas wielkich przygotowań.
I na tych przygotowaniach się skupimy. Na szczęście w tym roku odpadły nam jakieś większe prace związane z przygotowaniem świąt ponieważ były objazdowe. Nasze przygotowania z Mikim ograniczyły się do zabawy i kilku prac kuchennych. No i powiem wam, że chyba te prace kuchenne sprawiły dziecku więcej radochy niż zabawa klockami. Wiedziałem, że chłopak lubi pomagać ale to co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania. Czytałem i słyszałem, że dzieci lubią naśladować dorosłych i robić to co my ale nie wiedziałem, że aż tak.
Podczas krojenia warzyw tępym, drewnianym nożykiem do masła wyglądał niczym samuraj tnący wroga swoją kataną z zawziętością lub jak kto woli chirurg podczas operacji. Potem elegancko gniótł marchewkę łyżeczką.
Brodnicki i Okrasa muszą się pilnować bo rośnie im konkurencja w postaci Mikulskiego. Biednej babci troszkę dłużej wszystko się robiło, ale co tam. Wnusio miał ubaw i nie było możliwości go odciągnąć. Swoją drogą to cierpliwość babć do wnucząt budzi podziw. Mikołaj nie odstępował na krok kobitek krzątających się po kuchni. Musiał brać udział nawet w tłuczeniu kotletów, nie było innego wyjścia. Dobył tłuczek niczym Thor i naparzał w mięso niczym bębniarz kapeli metalowej... miałem pisać z imienia i nazwiska ale nie wszyscy by wiedzieli więc zaoszczędziłem wam czasu ;P
Jednak najlepszym hitem tego dnia była zabawa ciastem na pierogi. Ugniatanie, rozciąganie, klepanie ciasta trwało w nieskończoność ale śmiechu było co nie miara. Przy okazji taka zabawa jest całkiem rozwojowa bo młodzież w trakcie takiej zabawy ćwiczy swoje małe dłonie.
A poniżej widać ile radości dało mu pomaganie w kuchni i zabawa w dorosłego. Jak tak dalej pójdzie to młody wygryzie z interesu Modesta Amaro oraz wspomnianych wcześniej panów i będzie rządził w krajowej kuchni.
Tak więc drodzy rodzice, wszelkiej maści prace w kuchni pomagają ćwiczyć rączki (motoryka mała tak to się chyba fachowo nazywa), skupienie na danych czynnościach oraz pozwalają pobawić się jedzeniem co dzieci bardzo lubią i ubrudzić się od stóp po czubek głowy. My następnego dnia jeszcze wykruszaliśmy mąkę z włosów.
Pozdrawiam.
I na tych przygotowaniach się skupimy. Na szczęście w tym roku odpadły nam jakieś większe prace związane z przygotowaniem świąt ponieważ były objazdowe. Nasze przygotowania z Mikim ograniczyły się do zabawy i kilku prac kuchennych. No i powiem wam, że chyba te prace kuchenne sprawiły dziecku więcej radochy niż zabawa klockami. Wiedziałem, że chłopak lubi pomagać ale to co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania. Czytałem i słyszałem, że dzieci lubią naśladować dorosłych i robić to co my ale nie wiedziałem, że aż tak.
Podczas krojenia warzyw tępym, drewnianym nożykiem do masła wyglądał niczym samuraj tnący wroga swoją kataną z zawziętością lub jak kto woli chirurg podczas operacji. Potem elegancko gniótł marchewkę łyżeczką.
Brodnicki i Okrasa muszą się pilnować bo rośnie im konkurencja w postaci Mikulskiego. Biednej babci troszkę dłużej wszystko się robiło, ale co tam. Wnusio miał ubaw i nie było możliwości go odciągnąć. Swoją drogą to cierpliwość babć do wnucząt budzi podziw. Mikołaj nie odstępował na krok kobitek krzątających się po kuchni. Musiał brać udział nawet w tłuczeniu kotletów, nie było innego wyjścia. Dobył tłuczek niczym Thor i naparzał w mięso niczym bębniarz kapeli metalowej... miałem pisać z imienia i nazwiska ale nie wszyscy by wiedzieli więc zaoszczędziłem wam czasu ;P
Jednak najlepszym hitem tego dnia była zabawa ciastem na pierogi. Ugniatanie, rozciąganie, klepanie ciasta trwało w nieskończoność ale śmiechu było co nie miara. Przy okazji taka zabawa jest całkiem rozwojowa bo młodzież w trakcie takiej zabawy ćwiczy swoje małe dłonie.
A poniżej widać ile radości dało mu pomaganie w kuchni i zabawa w dorosłego. Jak tak dalej pójdzie to młody wygryzie z interesu Modesta Amaro oraz wspomnianych wcześniej panów i będzie rządził w krajowej kuchni.
Tak więc drodzy rodzice, wszelkiej maści prace w kuchni pomagają ćwiczyć rączki (motoryka mała tak to się chyba fachowo nazywa), skupienie na danych czynnościach oraz pozwalają pobawić się jedzeniem co dzieci bardzo lubią i ubrudzić się od stóp po czubek głowy. My następnego dnia jeszcze wykruszaliśmy mąkę z włosów.
Pozdrawiam.
A gdzie jest fartuszek i czapeczka kuchcika?
OdpowiedzUsuńFajne jest lepienie ciasta,lepsze niż z plasteliny.
OdpowiedzUsuńTaki mały pomocnik
OdpowiedzUsuńPierogi? to nie te święta...
OdpowiedzUsuńJak się lubi pierogi to można je lepić w każde święta i nie tylko :)
OdpowiedzUsuńa później tyłki rosną... ;-)
OdpowiedzUsuń