wtorek, 24 marca 2015

el cztery...

No i stało się. 

Tata w poniedziałek rano biegiem do przychodni, bo przecież nie można się normalnie do dzwonić i umówić.  No bo jak? Pani na recepcji jedna, a kolejka jak po kroksy w lidlu. Żeby nie stać zbyt długo to trzeba być przed otwarciem. Katar i kaszel został zdiagnozowany jako zapalenie oskrzeli. Echhhh.... znowu będą ukochane inhalacje Mikołaja. Chociaż i tak jest lepiej niż kiedyś. Teraz chłopak jest przekupny i za oglądanie bajek jakoś daje rade wysiedzieć przez parę minut.
Żeby nie było ciekawiej to wg. Pani doktor lekarstwa do inhalacji których do tej pory używaliśmy straciły refundacje NFZ. Niestety nie udało mi się tego potwierdzić na stronie NFZ ani googlach, tam nadal jest informacja o  refundacji. Za to Pani w aptece potwierdziła doniesienia. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że pora zmienić władzę. Ale żeby usunąć złodziei z wiejskiej to trzeba zrobić będzie majdan w warszawie bo oni sami od koryta nie odejdą. Zabiorą obywatelom a potem sobie k!#@$ jeszcze premie przyznają. Ale nie o tym miało być. Bo w tej kwestii niczego nowego i odkrywczego nie napiszę i szkoda nerwów.
 
No ale doszukajmy się w tej sytuacji czegoś dobrego. Takie L4 można potraktować jako możliwość do spędzenia czasu razem z dzieckiem. Ja mam się zamiar dobrze bawić ale zobaczymy jak to będzie bo tydzień się dopiero zaczął. Mój mały El Diablo ma ostatnio fazę na robienie wszystkiego na przekór rodzicom a w szczególności tacie. Łobuz pluje piciem, rzuca zabawkami, wchodzi wszędzie tam gdzie mu nie wolno i nie chce myć zębów. Na razie jednak dzień możemy uznać za udany. Lekarstwa przyjęte, śniadanie zjedzone, kły umyte więc jest dobrze. 
Zostańmy na chwilę przy śniadaniu. Jak powszechnie wiadomo Mamy mają hopla na punkcie zdrowego odżywiania dlatego na nas Tatusiach spoczywa obowiązek poszerzenia diety o rzeczy mniej zdrowe i słodycze. Nie żebym nie lubił zdrowych rzeczy, czekoladę bardzo lubię a to przecież sałatka. Dlaczego? Ano dla tego, że jest z kakaowca. Kakaowiec jest drzewem. Drzewo to roślina, dlatego zaliczamy czekoladę do sałatek. Ania na szczęście nie jest jeszcze jakimś strasznym radykałem w tej sprawie ale Ja i tak poczęstuje zawsze Syneczka czymś pysznym. Szczególnie, że pączki w okolicy pyszne ;)
Dziś nawet bawił się drewnianą kolejką która okazała się być strzałem w dziesiątkę. Rozbieranie torów było tylko przez jakąś godzinkę, a teraz cała konstrukcja stoi i nawet go nie korci żeby roznieść to w pył. A myślałem, że będzie Gozillą. Chyba się myliłem co do tego choć trzeba wziąć pod uwagę, że jeśli kolejka była by elektryczna mogłoby być zupełnie inaczej A tak, po kilku rzutach zobaczył, że to jest dziecio odporne i dał sobie siana.. Pomysłów zawsze jest cała masa, gorzej z realizacją ale trzeba być dobrej myśli. Fajne jest to, że dzieci bardzo dużo czasu potrafią spędzić na  pierdołach. Dobre pół godziny miał radochę ze zwykłej gumki recepturki.
Jak ta dalej będzie wyglądał nasz tydzień to bardzo dobrze, mam nadzieje, że pomysłów nam nie zabraknie a drzemki będą długie....

Pozdrawiam
Maciek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz